Radujcie się zawsze w Panu!

 


Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».

Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».

Mt 11, 2-11

„Radujcie się zawsze w Panu!” (Flp 4, 4-5) – tak brzmi antyfona na dzisiejszą niedzielę,  Niedzielę Gaudete, czyli radości. Antyfona zapisana w mszale na każdy dzień to myśl przewodnia całej liturgii. Podczas uroczystych celebracji ze śpiewem jej nie usłyszymy – najczęściej mamy taką okazję na porannych  mszach recytowanych,  w tak zwanym „tygodniu”. Warto w nich uczestniczyć, są pełne prostego piękna.

            Wracając do tego wezwania, skierowanego przez Św. Pawła do Filipian …Co ono właściwie oznacza? Czy chodzi o to, by być zawsze uśmiechniętym, wesołym, skorym do  żartów? Zdrowy rozsądek podpowiada,  że nie. Prawdziwa radość chrześcijańska jest czymś głębszym – jest postawą serca, która rodzi się z nadziei i zaufania Bogu, nawet w trudnych chwilach. A nawet szczególnie w takich chwilach.

Dzisiejsze czytania pokazują nam trzy obrazy takiej radości. W pierwszym czytaniu Izajasz roztacza przed nami wizję  pustyni, która rozkwita. Tam, gdzie panuje  surowość nagich skał,  jałowa ziemia z rzadka pokryta rachityczną pustynna roślinnością, bo tak właśnie wygląda Pustynia Judzka,   pojawia się bujne życie. To znak, że Bóg przychodzi, aby zbawić. „Odwagi! Nie bójcie się!” – to słowa dla tych, którzy są znużeni i zniechęceni jak wędrowcy przemierzający pustynię.

W drugim czytaniu Święty Jakub przypomina: „Trwajcie cierpliwie”. Radość wymaga cierpliwości, cierpliwości rolnika czekającego na plon.  Wiemy, że to niekoniecznie  łatwe. Ale pewne.

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje Jana Chrzciciela – proroka surowego, ascetycznego,                opisując którego Jezus trochę żartuje, pytając swych słuchaczy, czy nosił miękkie, królewskie szaty. A wiemy, że to nie był styl Jana, o którym Ewangelista Mateusz pisze, że nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około swoich  bioder (Mt 3,4). Ci, którzy mieli okazję podczas urlopu w Egipcie czy Tunezji przejechać się na wielbłądzie, wiedzą o co chodzi.

Czy jednak w  tym stylu  życia Jana naprawdę nie można odnaleźć czegoś, co przynajmniej kojarzy się  z  radością? Można, bo  Jan jest człowiekiem nadziei. Nawet w więzieniu pyta: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?” – bo chce się upewnić, że sens jego misji się spełnia. Jezus odpowiada, wskazując na znaki Królestwa Bożego : uzdrowienia, głoszenie Ewangelii, czyli Dobrej Nowiny. To jest źródło prawdziwej radości – obecność Boga, który działa. I na to wskazuje surowy Jan w swym pełnym tkliwości wyznaniu, zapisanym przez jego imiennika, Ewangelistę Jana: „Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu.” (J 3,29) Tak właśnie Jan wyjaśnia, że jego misja polegała na przygotowaniu drogi dla Mesjasza. Widząc, że Jezus rozpoczął swoją działalność, Jan czuje się spełniony – jego zadanie zostało wykonane, dlatego jego radość jest pełna.

Radość Niedzieli Gaudete nie jest hałaśliwym entuzjazmem. Jest pewnością, że Bóg jest blisko. Można żyć taką właśnie głęboką radością, nawet w życiowych trudnościach, nawet w ciężkim położeniu, jak Jan w więzieniu, jeśli ma się tylko serce  zakorzenione w nadziei, a nadzieję w Bogu. To zaproszenie, by w przeciwnościach  życia, których obrazem jest pustynia dostrzec jej rozkwit  – znak, że Pan nadchodzi. Oczekujmy Go z radością. Czy to w kresie naszego życia, czy to w kresie historii całej ludzkości. Czy też w zbliżających się coraz bardziej  Świętach.

 

Komentarze

Popularne posty