Żniwo 3.0
Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».
Łk 10, 1-9
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.» Jeden z najbardziej znanych fragmentów Ewangelii. Odnoszony tradycyjnie do powołanych do służby Bożej. Szczególnie do kapłanów. Po prostu do księży. Lecz dzisiejsze rozważanie nie będzie dotyczyć jedynie duchownych.
Zacznijmy od żniwa. A żniwo jest wielkie. Bo coraz więcej ludzi jest samych jak te snopki zboża, pozostawione same sobie. Coraz częściej nikt nie zwozi ich do bezpiecznego spichlerza, by ich ziarno się nie zmarnowało. Ziarno, symbol życia. Życia z celem, życia z sensem, czemuś służącego, jak ziarno służy do wyrobu mąki, a mąka do wypieku chleba.
Coraz aktualniejsze stają się słowa Jezusa, że robotników jest mało. Bo otaczający nas świat się zmienia, i niekoniecznie na dobre. Wielu z nas, których ukształtowało chrześcijańskie wychowanie i tradycja, sprzyjające życiu wiarą, przeciera oczy ze zdumienia, obserwując jak wokół nas coraz częściej przybywa ludzi, z którymi nie znajdujemy często wspólnego języka.
W takim otoczeniu, w takim świecie głos Boga staje się mniej słyszalny. I zaczyna brakować nowych robotników. A czasem dowiadujemy się, że i ci doświadczeni odchodzą z Pańskiej roli. I to boli…
Czas by wrócić do źródła, wrócić do Ewangelii. I przemyśleć, dlaczego przed słowami: «Idźcie! Oto posyłam was…» Jezus wezwał do modlitwy, by Pan wyprawił robotników na swoje żniwo. I zrobić rzetelny rachunek sumienia, czy to, co należy do nas, zrobiliśmy tak jak należy… Czy modlimy się za naszych duszpasterzy i o to by ich nie brakowało. Wiele seminariów zaczyna przecież świecić pustkami. Bez naszej modlitwy żniwa nie będą udane.
Warto też być może na nowo odczytać, dlaczego Jezus posyłał uczniów po dwóch… A może tym drugim powinienem być ja, świecki? A może utraciło już to jakiekolwiek znaczenie, albo nawet nigdy go nie miało, bo jak pisze Św. Piotr: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”? ( 1 P 2, 9) . Zresztą właśnie coraz częściej się dzieje. Jest wiele wspólnot w Kościele, zwłaszcza w jego nurcie ewangelizacyjnym i charyzmatycznym, gdzie odpowiedzialność za te jego części biorą na siebie osoby bez święceń. Te osoby głoszą też Słowo Boże w nowych dynamicznych formach. I w zaskakujących miejscach, jak hotelowe sale konferencyjne. Jak choćby w zeszłą niedzielę w Wiśle, gdzie przeszło tysiąc trzysta osób z całej Polski uczestniczyło w ramach konferencji „Dotyk Boga” w Eucharystii, głoszeniu Słowa Bożego i modlitwie o uzdrowienie, gdzie Bóg działał, można by rzec, namacalnie, bo tak jak w pierwotnym Kościele głoszeniu towarzyszyły znaki, uzdrowienia duszy i ciała.
Bez względu na to kogo Jezus dzisiaj posyła, należy pamiętać, że to Jezus posyłał uczniów tam, gdzie sam przyjść zamierzał. Nie jest istotne, jaki jest kanoniczny status żniwiarza. To On, nie nikt inny jest Panem żniwa. « Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.»
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».
Łk 10, 1-9
«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.» Jeden z najbardziej znanych fragmentów Ewangelii. Odnoszony tradycyjnie do powołanych do służby Bożej. Szczególnie do kapłanów. Po prostu do księży. Lecz dzisiejsze rozważanie nie będzie dotyczyć jedynie duchownych.
Zacznijmy od żniwa. A żniwo jest wielkie. Bo coraz więcej ludzi jest samych jak te snopki zboża, pozostawione same sobie. Coraz częściej nikt nie zwozi ich do bezpiecznego spichlerza, by ich ziarno się nie zmarnowało. Ziarno, symbol życia. Życia z celem, życia z sensem, czemuś służącego, jak ziarno służy do wyrobu mąki, a mąka do wypieku chleba.
Coraz aktualniejsze stają się słowa Jezusa, że robotników jest mało. Bo otaczający nas świat się zmienia, i niekoniecznie na dobre. Wielu z nas, których ukształtowało chrześcijańskie wychowanie i tradycja, sprzyjające życiu wiarą, przeciera oczy ze zdumienia, obserwując jak wokół nas coraz częściej przybywa ludzi, z którymi nie znajdujemy często wspólnego języka.
W takim otoczeniu, w takim świecie głos Boga staje się mniej słyszalny. I zaczyna brakować nowych robotników. A czasem dowiadujemy się, że i ci doświadczeni odchodzą z Pańskiej roli. I to boli…
Czas by wrócić do źródła, wrócić do Ewangelii. I przemyśleć, dlaczego przed słowami: «Idźcie! Oto posyłam was…» Jezus wezwał do modlitwy, by Pan wyprawił robotników na swoje żniwo. I zrobić rzetelny rachunek sumienia, czy to, co należy do nas, zrobiliśmy tak jak należy… Czy modlimy się za naszych duszpasterzy i o to by ich nie brakowało. Wiele seminariów zaczyna przecież świecić pustkami. Bez naszej modlitwy żniwa nie będą udane.
Warto też być może na nowo odczytać, dlaczego Jezus posyłał uczniów po dwóch… A może tym drugim powinienem być ja, świecki? A może utraciło już to jakiekolwiek znaczenie, albo nawet nigdy go nie miało, bo jak pisze Św. Piotr: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła”? ( 1 P 2, 9) . Zresztą właśnie coraz częściej się dzieje. Jest wiele wspólnot w Kościele, zwłaszcza w jego nurcie ewangelizacyjnym i charyzmatycznym, gdzie odpowiedzialność za te jego części biorą na siebie osoby bez święceń. Te osoby głoszą też Słowo Boże w nowych dynamicznych formach. I w zaskakujących miejscach, jak hotelowe sale konferencyjne. Jak choćby w zeszłą niedzielę w Wiśle, gdzie przeszło tysiąc trzysta osób z całej Polski uczestniczyło w ramach konferencji „Dotyk Boga” w Eucharystii, głoszeniu Słowa Bożego i modlitwie o uzdrowienie, gdzie Bóg działał, można by rzec, namacalnie, bo tak jak w pierwotnym Kościele głoszeniu towarzyszyły znaki, uzdrowienia duszy i ciała.
Bez względu na to kogo Jezus dzisiaj posyła, należy pamiętać, że to Jezus posyłał uczniów tam, gdzie sam przyjść zamierzał. Nie jest istotne, jaki jest kanoniczny status żniwiarza. To On, nie nikt inny jest Panem żniwa. « Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.»
Komentarze
Prześlij komentarz