Jan Chrzciciel

 


Początek Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jak jest napisane u proroka Izajasza: «Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy.

Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

Mk 1, 1-8

„Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym” (Mk 1,6) Tak Ewangelista Marek opisał Św. Jana Chrzciciela w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Czyżby Jan opowiedział się za zmianą naszych nawyków żywieniowych i był prekursorem szukania sięgnięcia po owady jako źródło pożywienia?   To całkiem niedawno był jeden z gorących tematów dyskusji medialnej. Tylko że bez Jana. Albo raczej tematów zastępczych dla tych  naprawdę ważnych.  Jednak z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że  prawdopodobnie  ta szarańcza to błąd w tłumaczeniu tekstu Ewangelii.

Greckie słowo akris, można  przetłumaczyć zarówno jako gatunek owada,   jak i pewien gatunek drzewa. Szarańczyn strąkowy czyli drzewo karobowe, to niewielkie drzewo, występujące na  Bliskim Wschodzie. Jego owoce po wysuszeniu  można  przeżuwać, gotować lub zmielić na mąkę, z której piecze się chleb.

Strąkami, którymi syn marnotrawny karmił świnie, były najpewniej  owoce drzewa karobowego (Łk 15,16). Według oksfordzkiego słownika języka angielskiego słowo akris, oznaczające gatunek owada, jest stosowane na obszarze Lewantu (Syria, Jordania, Liban, Izrael oraz Autonomia Palestyńska) również w stosunku do tego owocu, a to ze względu na podobieństwo kształtu. Ze względu na znikome wartości odżywcze wydaje się,  że spożywanie szarańczy, nawet z miodem,  nie byłoby w stanie podtrzymać ludzkiego życia. Szarańczyn stanowił i nadal stanowi pożywienie najbiedniejszych ludzi zamieszkujących Bliski Wschód. Kończąc ten kulinarny wątek, nie bez kozery szarańczyn nazywany jest też chlebem świętojańskim.

Z całą pewnością szorstka jak wielbłądzia wełna  powierzchowność Jana Chrzciciela, jego delikatnie mówiąc, skromny sposób bycia oraz odpowiadający tej powierzchowności ostry i bezkompromisowy język, znany z innych poświęconych mu fragmentów Ewangelii, przyciągał tłumy.  Święty Marek opisuje, że ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy. Jednak nie bycie takim  à  rebours, czyli „odwróconym” celebrytą było istotą życia Jana. Jan miał życiową misję. Jego misją  było zgodnie z proroctwem Izajasza   z dzisiejszego pierwszego czytania, przygotowanie drogi rozpoczynającemu swoją misję Jezusowi, o którym powiedział , że nie jest godzien  rozwiązać rzemyka u Jego sandałów, czyli wykonać czynności zarezerwowanych dla służących.

Jan niewiele mówił o sobie. Na pytania wysłanych do niego ze świątyni jerozolimskiej kapłanów i lewitów, o to kim jest, odpowiedział minimalistycznie, że jest głosem wołającym na pustyni ze znanego nam już izajaszowego proroctwa. (J 1 19-23) Jeden raz powiedział coś o sobie, o tym co czuje,  w szczególnej sytuacji, gdy jego misja zbliżała się do końca i zainteresowanie, używając dzisiejszego języka, opinii publicznej,  przeniosło się na  rozpoczynającego nauczanie Jezusa:  „Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany. Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu.  Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”. (J 3, 28-30)

Dlatego właśnie Jezus oddał mu szczególny hołd, opowiadając o Janie i jego posłannictwie: «Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? … Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę.  Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi  z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela». (Mt 11 7-11a)

Czas adwentu to czas potrójnego oczekiwania: na powtórne przyjście Jezusa, na dobre przeżycie pamiątki Jego narodzin, na własny kres życia. Wszystkiemu temu bardzo pomoże refleksja nad postacią Jana Chrzciciela. Nie jego powierzchowności, lecz pięknego wnętrza.

 

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty