Ogień z NIeba

 


 

Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie.

Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?»

Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara.

On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga».

Mt 22, 15-21

Dobrze, że mamy to już za sobą. To, co bywa co cztery lata.  Gdy dzielimy się na wrogie plemiona o wzajemnych  relacjach, przy których, używając biblijnego porównania,  stosunki pomiędzy Żydami a Samarytanami mogą uchodzić za przyjazne. Gdybyśmy tylko potrafili, ogień z nieba, który chcieli ściągnąć Jan i Jakub, płonął by na przemian to z jednej to  drugiej strony Wisły. To na Pomorzu, to w dawnej Galicji,  A  to w wielkich miastach, a to w małych wioskach. Całe szczęście, że płonie  tylko w wielu umysłach.

Wbrew twierdzeniom wielu, nie nastąpiła żadna apokalipsa, koniec świata, nikt nie pędzi nas na areny jako przekąski dla dzikich zwierząt. Nie płoną nasze kościoły, a jeśli pustoszeją, to przyczyn tego musimy szukać przede wszystkim w nas samych.

Dlatego dzisiejsza Ewangelia niesie zbawienną dla nas treść, bardzo potrzebujemy tych słów Jezusa, by oddać cezarowi to co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Tą myśl rozwinął Jezus przed Piłatem, wyjaśniając mu: «Królestwo moje nie jest z tego świata». (J 18, 36) Wcześniej, jeszcze w Gethsemani, gasząc wojownicze zapędy Piotra słowami: «Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? » (Mt 26, 53) Nie ma więc żadnej potrzeby wyruszania na krucjatę. I niech dobry Bóg uchroni nas przed mieszaniem dwóch  porządków, o których mówił Jezus w odpowiedzi na pytanie z dzisiejszej Ewangelii, bo nic dobrego z tego nie wychodzi.

Tą prawdę pięknie ujął w swym  kazaniu w słynącej na całą Polskę z konkursu  palm    wielkanocnych Lipnicy Wielkiej, krakowski biskup pomocniczy Damian Muskus.  Powiedział tam,  że uczeń Jezusa nie musi iść na społeczne czy polityczne układy,  bo wie, że Pan jest przy nim. I jeszcze, że przywiązanie do władzy i pokładanie w niej nadziei to właściwie odsyłanie Jezusa na boczny tor. To sugerowanie, że On sam nie wystarcza. I  że do życia Ewangelią nie potrzeba wsparcia parlamentu.

Jak bardzo w tych słowach przebrzmiewają słowa wypowiedziane w Wigilię 1969 roku na falach heskiego radia przez Josepha Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI: „Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. Nie będzie już więcej w stanie mieszkać w budynkach, które zbudował w czasach dostatku.  Wraz ze zmniejszeniem się liczby swoich wiernych, utraci także większą część przywilejów społecznych. Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi Wiarę w centrum doświadczenia.

Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tę małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze  w tajemnicy szukali".

Jedyny ogień z nieba, którego potrzebujemy, to ogień Ducha Świętego.

 

Komentarze

Popularne posty