Poranne obłoki

 


 

Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?»

On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie   i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».

Mt 9, 9-13

Przez dzisiejsze czytania mszalne, pierwsze czytanie z Księgi Proroka Ozeasza oraz fragment Ewangelii według Św. Mateusza, przewija się wątek oczekiwań Boga wobec człowieka. Oczekiwań, a raczej istotnej wskazówki. W Ewangelii Jezus w zasadzie cytuje tekst Ozeasza: „Miłości pragnę nie krwawej ofiary”. ( Mt 9, 13) W tym samym wersie u Ozeasza czytamy jeszcze:  „poznania Boga bardziej niż całopaleń”  ( Oz 6, 60)  Jezus rozwija myśl Ozeasza: „nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” A to wszystko po powołaniu celnika Mateusza. O co tu może chodzić?  

Pomimo różnic w tłumaczeniu – w tłumaczeniu Ewangelii opartym na łacińskim tekście, użyte jest słowo „miłosierdzie” sugerujące postawę wobec innych. Postawę tę,  zgodnie z tekstem ze Starego Testamentu, należy jednak bardziej odnieść do Boga.  Zestawiwszy przewagę miłości i poznania Boga nad jedynie formalne sprawowanie kultu, co Bóg zarzuca Izraelitom poprzez Ozeasza, łatwiej zrozumieć słowa Jezusa o powołaniu grzeszników w miejsce sprawiedliwych. Ci sprawiedliwy, o których mówi dziś Jezus, to ci, dla których zewnętrzne formy są ważniejsze niż rzeczywista relacja z Bogiem – mowa jest tu  o sprawiedliwości rozumianej  jako wypełnianie drobiazgowych przepisów Prawa Mojżeszowego. Ci sprawiedliwi są przekonani o własnej doskonałości, a przez to zamknięci na spotkanie z Bogiem i Jego łaskę. A grzesznicy to  ci, którzy są świadomi swojej niedoskonałości, a przez to są otwarci na Jego działanie. Jak w przypowieści o faryzeuszu i celniku – pierwszy przechwalał się przed Bogiem swą formalną sprawiedliwością, czyli przestrzeganiem przepisów rytualnych, drugi prosił o wybaczenie grzechów. Wiemy doskonale który z czym odszedł. I tu mamy już zupełnie inne znaczenie słowa „grzesznik” – to ten, który po autentycznym spotkaniu z Bogiem staje się w zasadzie „byłym grzesznikiem” Jak były celnik, Apostoł i Ewangelista Mateusz.

W tym kontekście można zadać sobie pytanie, kogo tak naprawdę  miał na myśli Jezus mówiąc,  że nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy źle się mają. Wydaje się że raczej wszystkich, bez szufladkowania. Bo poleganie na sobie, na swej sprawiedliwości,  w tym na zachowywaniu religijnych praktyk i obyczajów, a nie na Bogu i Jego przebaczeniu, może być objawem dużo poważniejszej duchowej choroby. A jest to choroba stale powracająca. Nas dotyczy to nie mniej, niż Izraelitów, do których Bóg mówił poprzez Ozeasza: «Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika ». (Oz 6,4) W Izraelu rzadko kiedy rankiem niebo jest bezchmurne,  a poranne obłoki znikają równie szybko jak rosa w żarze słońca.

Jak wyjść z tego zapętlenia? Najlepiej na wzór Mateusza, który świadomy swej grzeszności, postawił wszystko na jedną kartę. Wyszedł z siebie i ze swojej komory celnej i poszedł za Jezusem, oddając Mu swą przeszłość i powierzając przyszłość. Zaprosił Jezusa do swego domu i życia. I nie żałował.

Komentarze

Popularne posty