Miecz

 


 

Gdy się zbliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów, mówiąc im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie uwiązaną oślicę i przy niej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam ktoś coś mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje i zaraz je odeśle”».

A stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: «Powiedzcie Córze Syjonu: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy».

Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Tłum zaś ogromny słał swe płaszcze na drodze, a inni obcinali gałązki z drzew i słali nimi drogę. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:

«Hosanna Synowi Dawida!

Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!

Hosanna na wysokościach!»

Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok, Jezus z Nazaretu w Galilei».

Mt 21, 1-1

            Jest taka książkowa seria autorstwa jednego z polskich autorów literatury fantasy, oparta na alternatywnej wizji Męki Pana Jezusa, w której po Ukrzyżowaniu schodzi On z krzyża i odpłaca swoim katom, pięknym za nadobne. To nie jedyna taka wizja – swojego czasu, 35 lat temu,  spore zamieszanie wywołał film Martina Scorsese pod tytułem „Ostatnie kuszenie Chrystusa”. Film ten był adaptacją książki pod tym sam tytułem, autorstwa greckiego pisarza Nikosa Kazantzakisa, autora kultowego „Greka Zorby”, znanej dzięki ekranizacji z fenomenalną rolą tytułową Anthony Quinna i szalonym finałowym tańcem na plaży.

            Wracając jednak do „Ostatniego kuszenia Chrystusa”  - kontynuacją kuszenia na pustyni była roztaczana przez szatana podczas Męki Krzyżowej wizja zejścia z krzyża i rezygnacji        ze zbawczej misji. Do tej misji Jezus pragnie powrócić, gdy zdaje sobie sprawę, że to było owo tytułowe ostatnie kuszenie. Zresztą w tym filmie Jezus w rzeczywistości nie schodzi z krzyża, a ta ostatnia walka, w której zwycięża,  dokonuje się jedynie w Jego umyśle udręczonym fizycznym cierpieniem. Dzieło zbawienia dobiega końca.

            Co łączy te wizje rodem z popkultury, z obchodzoną dzisiaj Niedzielą Palmową,  z odczytywaną również dzisiaj Pasją? Takim łącznikiem mogą być słowa Św. Piotra. Piotr, słysząc słowa Jezusa o tym, że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie,  wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty. (por. Mt 16, 21-22) Tryumfalny wjazd do Jerozolimy zdawał się potwierdzać wersję Piotra. Dla naszego zbawienia okazało się, że w tym sporze ucznia z Mistrzem, to Jezus miał rację.  W ciągu kilku dni okrzyki: «Hosanna Synowi Dawida!» zamieniły się w «Ukrzyżuj go!»

    Dlaczego warto o tym pamiętać? Dlaczego właśnie teraz? Bo żyjemy w trudnych czasach, o których można powiedzieć, że nie ma już żadnych granic dla szargania świętości. Pozorna  w zasadzie obrazoburczość literatury i sztuki sprzed kilkudziesięciu lat, jak choćby dzieł, o których mowa powyżej jest niczym w stosunku do tego, co proponuje nam nieskończenie niższych lotów współczesna kultura czy też  raczej  pseudokultura. A w parze     z nią godna hitlerowskich czy stalinowskich wzorców publicystyka. Rodzi się wtedy pokusa, prostych rozwiązań. Ręka szuka piotrowego miecza. Tego, którym  w Gethsemami obciął ucho Malchusowi. Dlatego dziś dobitniej niż kiedyś, powinny wybrzmieć w naszych umysłach i sercach słowa Jezusa: «Schowaj miecz swój do pochwy … Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? » (Mt 26, 52-53) Uczniowie Jezusa mają w sposób jasny określone zadania: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! … Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą… Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie». (Mt 16, 15.17-18) Nic o obcinaniu uszu.

    Czy to oznacza przyzwolenie na wszystko? Wiemy, że nie – Jezus uzdrowił Malchusa, co nie przeszkodziło mu twardo powiedzieć: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać ». (Mt 26, 55) Warto Go w tym naśladować. Pamiętając, że mamy otwierać innym uszy na Jego słowa, a nie je obcinać. Pokusa obrony Boga może być szlachetną, choć naiwną, bo Bóg da sobie sam radę, to my potrzebujemy Jego pomocy, a nie On naszej. Lecz warto też zadać sobie pytanie, czy naprawdę chcemy  bronić Jego, czy naszego lęku przed własną niewiarą. Na progu Wielkiego Tygodnia prośmy Jezusa jak Jego pierwsi uczniowie: «Przymnóż nam wiary!» ( Łk 17,5)

 

Komentarze

Popularne posty