Wash and go!

 

 


Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».

Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».

Mt 11, 2-11

    Nikt nie lubi czekać. Urodziliśmy się, bądź dorastaliśmy, albo też urodzeni wcześniej, przestawiliśmy się na życie w kulturze pośpiechu. Może ktoś pamięta reklamę szamponu z lat 90 – tych ubiegłego wieku, sprzedawanego pod marką „Wash and go”? Reklamowy slogan tego szamponu zawierającego też odżywkę do włosów brzmiał miej więcej tak: „Ja nie mam czasu na zawracanie głowy z szamponem i odżywką! Wash and go, szampon i odżywka w jednym!”

    Tak jakby te maksymalnie kilka minut wcześniej miało jakiekolwiek znaczenie.Z biegiem czasu ta kultura pośpiechu ewoluowała w tyranię pędu. Oczekiwanie jest o tyle trudniejsze, o ile oczekujący znajduje się w jakiejś niekorzystnej dla siebie sytuacji i dotyczy wyjścia z niej. Im jest ona gorsza, tym oczekiwanie jest trudniejsze.

    Jezus w dzisiejszej Ewangelii , w odpowiedzi na pytanie Jana Chrzciciela, o to, czy jest Mesjaszem, czy też należy oczekiwać kogo innego, nawiązuje do proroctwa Izajasza. Fragment, do którego nawiązuje, zawarty jest w dzisiejszym pierwszym czytaniu: «Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg,… On sam przychodzi, by was zbawić. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie». ( Iz 35, 3-6)

    Były to słowa skierowane do tych, którzy byli świadkami zniszczenia Jerozolimy, wziętych w niewolę do Babilonu. Absolutnie w poprzek odczuwanych przez nich emocji, znużenia czekaniem na odmianę losu, których symbolem są osłabłe ręce i omdlałe kolana. Dobitnie tą samą rzeczywistość  opisuje w dzisiejszym drugim czytaniu Św. Jakub: «Trwajcie cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze». (Jk 5, 7-8)

    Adwent to czas oczekiwania w dwóch wymiarach. Tym nazwijmy to, popularniejszym, na Święta Bożego Narodzenia, będące wspomnieniem przyjścia na świat w ludzkim ciele Syna Bożego. I tym ostatecznym, na koniec świata, na powtórne przyjście Jezusa i zakończenie historii. Na nową ziemię i nowe Niebo. Na niebiańskie Jeruzalem.

    Adwent może mieć jeszcze jeden wymiar. Indywidualny. Nauki oczekiwania, aż nasze własne oczy i uszy otworzą się na Bożą rzeczywistość. Na radosny, taki dziecięcy podskok w górę i krzyk radości ze spotkania z przychodzącym Jezusem. Na oczyszczenie z trądu grzechu. Na bycie błogosławionym, czyli szczęśliwym z  powodu tego spotkania. Odwagi!

 

Komentarze

Popularne posty