Wehikuł czasu
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jeruzalem na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: «Synu, czemu nam to uczyniłeś? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie».
Lecz On im odpowiedział: «Czemu Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Łk 2, 41-52
Gdyby nie lata przestępne, gdy luty ma dwadzieścia dziewięć dni, Wigilia Bożego Narodzenia, którą obchodziliśmy w ten piątek, przypadała by w kolejne piątki co siedem lat. Jednakże lata przestępne burzą ten schemat. Dlatego kolejna piątkowa wigilia wypadnie za sześć lat, w 2027 roku, a następna za kolejne pięć, w 2032 roku. Zazwyczaj w dniu 26 grudnia nazywanym powszechnie drugim dniem Bożego Narodzenia, obchodzimy święto Św. Szczepana, pierwszego Męczennika, lecz gdy dzień ten wypada w niedzielę, Św. Szczepan skromnie ustępuje miejsca Świętej Rodzinie.
W konsekwencji, gdy uczestnicząc w Pasterce, odprawianej o północy, Boże Narodzenie przesiedzimy w domu, odsypiając i odpoczywając po zarwanej nocy, możemy się zdziwić. Dlaczego? Bo słuchając w nocy z piątku na sobotę Ewangelii o Narodzeniu Pańskim, w niedzielę słyszymy, tak jak właśnie dzisiaj, o znalezieniu dwunastoletniego Jezusa w jerozolimskiej świątyni. Ale ten czas leci… Dopiero we wtorek, bo w poniedziałek wraz ze Świętym Janem, w jego święto, biegniemy do pustego grobu; wracamy do Betlejem, skąd Św. Józef w obawie przed Herodem zabiera Jezusa i Maryję do Egiptu. W środę i czwartek cofamy się znów w czasie, by towarzyszyć miesięcznemu Jezusowi podczas ofiarowania w świątyni i wysłuchać proroctw Symeona i Anny. W piątek tą jazdę bez trzymanki poprzez historię zbawienia, nazywaną Oktawą Bożego Narodzenia, podsumowuje Św. Jan słowami: „Na początku było Słowo”. Oktawę kończymy już w Nowy Rok, znów przy betlejemskim żłóbku, wraz z Maryją rozważając to wszystko, co się wydarzyło. Istny wehikuł czasu.
Taki wehikuł czasu, zawarty jest też w ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii. W jednym zdaniu, po opisie zdarzenia w świątyni, cały okres czasu aż do chrztu w Jordanie, Św. Łukasz zamyka jednym zdaniem: „ Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”.
Wcześniej dwunastoletni Jezus mówi Maryi i Józefowi: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Mówi to nie tylko o sobie, mówi to również o nas. O tym przekonuje nas w dzisiejszym drugim czytaniu Św. Jan: „Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest”. A w pierwszym czytaniu z Pierwszej Księgi Samuela, z ust Anny padają słowa o jej oczekiwanym synu i o każdym z nas: «Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany Panu». To dobra perspektywa na zbliżający się Nowy Rok i resztę naszego życia.
Komentarze
Prześlij komentarz