Św. Marvel

 


 

Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: «Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?»

Jezus odpowiedział: «Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych».

Rzekł Mu uczony w Piśmie: «Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary».

Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: «Niedaleko jesteś od królestwa Bożego». I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.

Mk 12, 28b-34

 

Każde zapisane na kartach Ewangelii spotkanie i rozmowa z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, lub jednymi i drugimi, to świetny materiał do refleksji nad swoją wiarą   i postępowaniem. Takie lustro do przyjrzenia się samemu sobie.

Ich religijność polegała na przestrzeganiu rozmaitych drobiazgowych przepisów, do stosowania precyzyjnie opisanych zasad. I w zasadzie na tym się kończyła. Dlatego też Jezus postawił im zarzut: «Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji». (Mk 7, 8)

I tu powstaje pytanie, czy przypadkiem wzorem  uczonych w Piśmie i faryzeuszy, używając „kolejowego” porównania, nie jedziemy tym samym ślepym torem? Czy życia wiarą nie zastąpiliśmy zachowywaniem rozmaitych obyczajów i tradycji? Wypełnioną pustką obrzędowością? Nie wyłączając udziału  w mszach świętych i nabożeństwach nie mającego żadnego wpływu na życie?  Przed takim pozornie religijnym życiem przestrzegał Św. Paweł    w Drugim Liście do Tymoteusza: „Będą okazywać pozór pobożności, ale wyrzekną się jej mocy”. ( 2 Tm 3, 5)

W dzisiejszej Ewangelii Jezus wzywa nas nie do życia pozorami, nie do zachowywania zwyczajów, nie do kultywowania tradycji, lecz do pójścia na całość. Bez kompromisów. Na początek przypomina, że to Bóg jest jedynym Panem. On sam, Bóg, żywa Osoba, a nie żadna idea, doktryna, nurt filozoficzny, zbiór zasad etycznych  czy  odprawiany rytuał.

A skoro tak, ro wzywa nas do osobistej relacji z Bogiem, zaangażowania w tą relację poprzez wszystko to, czego symbolem jest serce, dusza, umysł i moc. Czyli emocje i uczucia, duchowość, rozum i procesy myślowe, wolę i działanie. Czyli wszystko to, co nas tworzy. Dając to najważniejsze przykazanie, daje też i drugie, jak monetę posiadającą dwie strony, orła i reszkę,  by kochać bliźniego jak siebie samego.  To drugie jest też testem, czy poważnie traktuje się pierwsze. Pisze o tym Święty Jan w swoim liście: „ Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi”. ( 1 J 4, 20)

Patrząc na siebie w ten sposób, jak w lustro, nikt chyba nie będzie zadowolony z tego co zobaczy. To dobrze, bo widać ile jest jeszcze do zrobienia, i to może być motywujące. Trzeba tylko uniknąć jednej pułapki, w którą można wpaść. Pułapki porównywania się  z innymi. Zwłaszcza z tymi, którzy są stawiani jako wzór, wielkimi świętymi, którzy nieraz bywają przedstawiani w sposób wyidealizowany, jak jacyś superbohaterowie z filmów Marvela.

Należy bowiem zwrócić uwagę, że Jezus nie mówi nam, by kochać Boga  wspomaganym reaktorem sercem  Iron Mana,  umysłem profesora Charlesa Xaviera, przywódcy X- Menów, ani mocą Supermena. Jezus mówi by kochać SWOIM sercem, duszą, umysłem i mocą.

Wiara to droga, to podróż. Ważne,  by dawać z siebie wszystko z tego miejsca, w którym  się znajdujemy. Na tej drodze, w tej podróży. My sami, nie inni.

Komentarze

Popularne posty