Smak życia
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien!»
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!»
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Mk 6, 7-13
„Przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie” Naszym koszmarkiem jest zapominanie o rozmaitych rzeczach, bez których nie wyobrażamy sobie życia. Kiedyś, gdy byliśmy już daleko od domu, było nim stwierdzenie, że nie wzięło się parasola, portfela, czy dowodu osobistego lub biletu na pociąg z rezerwacją miejsc: bez parasola się mokło, bez pieniędzy – wiadomo co… Bez dokumentów, jak pamiętają starsi, można było wpaść w kłopoty – w najgorszych czasach do zatrzymania przez milicję włącznie, zgodnie z dewizą – nie ma dokumentu, nie ma człowieka. Bez biletu zostawało się na peronie …
W miarę upływu lat, portfele jakby się zmniejszyły, bo miejsce bilonu i banknotów zaczęły zajmować karty bankowe – chyba że ktoś ma ich całe naręcze. Lecz jeśli ktoś zapomniał zabrać ze sobą na zakupy nowego wynalazku – kart lojalnościowych, musiał drożej zapłacić w ulubionym sklepie, lub nie zdobył wymienianych później na towar punktów.
Dziś, za wyjątkiem parasola, wszystko stało się przeżytkiem, zdematerializowane karty bankowe, lojalnościowe, dowody osobiste, prawa jazdy, dowody rejestracyjne, recepty, notatniki, kalendarze, bilety na wszystkie możliwe środki transportu, do kina i teatru, nawet komputery czy laptopy, wszystko zostało wessane przez smartfony. Gdy nie weźmiesz ze sobą „komórki”, nie funkcjonujesz, nie istniejesz. Dlatego też, gdyby Jezus posyłał dziś swoich współczesnych Uczniów, polecił by im pewnie pozostawić przed wyruszeniem w drogę swoje telefony.
Ale cofnijmy się w czasie i przestrzeni do Jezusa rozsyłającego uczniów – posyłając bez zapasów jedzenia, pieniędzy i odzieży na zmianę uczył ich zawierzenia swego życia w całości Bogu, który wie czego nam potrzeba. To po pierwsze. Po drugie, że tak naprawdę miażdżąca większość z tego, w co obrośliśmy, nie jest nam zupełnie potrzebna. Po trzecie, że jedno z drugim jest ściśle związane.
Przepięknie oddają to słowa Jezusa zapisane przez onegdaj zakochanego w pieniądzach byłego celnika Mateusza: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?” (Mt 6, 25-27)
Tych słów Jezusa nie należy jednak rozumieć w taki sposób, jak w odległej epoce PRLu, gdy „niebieskimi ptakami” nazywano gentelmanów programowo uchylających się od pracy. Mało tego, Św. Paweł nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości, pisząc do Tesaloniczan: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!" (2 Tes 3,10).
Przy lekturze dzisiejszego fragmentu Ewangelii powstaje też pytanie, dlaczego Jezus rozesłał Uczniów dwójkami… Pewnie dlatego, że razem jest łatwiej pokonywać trudności. Pięknie ujął to angielski pisarz z przełomu XVI/XVII wieku John Donne, pisząc że żaden człowiek nie jest samoistną wyspą. Słowa te uwiecznił Ernest Hemingway, umieszczając je jako motto swej powieści „Komu bije dzwon”. A Św. Paweł daje praktyczną radę pisząc do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2)
Komentarze
Prześlij komentarz