Do pełna!

 


 

 

 

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.

Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;

byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”

A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.

Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!

Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;

byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;

byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”.

Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?”

Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”.

I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».

 

Mt 25, 31-46

Prawdopodobnie wielu słuchaczy lub  czytelników dzisiejszego fragmentu Ewangelii przypisanemu uroczystości Chrystusa Króla, odczuwa niepokój słuchając lub czytając opis Sądu Ostatecznego, w którym o zbawieniu lub potępieniu decyduje wyłącznie  to, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy dla drugiego człowieka.

Pojawiają się pytania… Dlaczego ani słowa o udziale w niedzielnej Mszy Świętej?  O corocznej spowiedzi i Komunii Św. w okresie wielkanocnym? O modlitwie? O wielu innych pobożnych praktykach? Czy to jest tak, że to wszystko jest niepotrzebne, że wystarczy karmić, poić, gościć, ubierać i odwiedzać, a Niebo mamy już w kieszeni? Taka interpretacja choć w pewien sposób atrakcyjna ze względu na swoja prostotę, wydaje się uproszczona. Tak jak każda ocena  fragmentu tekstu lub wypowiedzi wyrwana z kontekstu.

Czy oznacza to, że można liczyć na zbawienie nie robiąc niczego dla bliźnich?  Że wystarczy śledzić wszystkie możliwe youtubowe kanały popularnych internetowych kaznodziejów, spędzać długie godziny na kolanach z  różańcem i książeczką do modlitwy lub zaliczać wszystkie możliwe spotkania modlitewne w promieniu 10 kilometrów? Biegać co tydzień do spowiedzi? Bronić Pana Boga i wiary w zaciętej walce na klawiatury na profilach społecznościowych i spamować internet obrazkami Jezusa i Maryi we wszelkich możliwych  stylach i gustach? A wtedy Aniołowie już za oknem czekają z koszem, by zabrać nas w obłoki?

 To było by za łatwe, bo tak naprawdę skoncentrowani nie na Bogu ale na własnych potrzebach, wpadamy wtedy w opisaną w Ewangelii pułapkę: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym?” Bo trzeba było zamiast iść do kościoła pójść na zakupy albo ugotować zupę. Albo cokolwiek innego, i to nie nawet dla nieznanych nam hipotetycznych potrzebujących, ale dla naszych bliskich. Bo przecież Jezus wcale nie powiedział, że trzeba od razu szukać  potrzebujących na ulicy, choć to chwalebne i potrzebne, skoro mamy ich najczęściej pod własnym dachem. Bo nie może być tak, że poświęcamy się dla nieznanych, a u siebie mamy głodnych miłości, spragnionych naszej obecności, wracających do pustych domów, obdartych z czułości, chorych ze smutku i uwięzionych w samotności. Bo Jezus czasem  powołuje ludzi do rzeczy heroicznych, dużo częściej do zwykłych.

To o czym mówi nam dziś Jezus w przypowieści o Sądzie Ostatecznym, pełnienie  dobrych  uczynków rozstrzygających  o naszym ostatecznym losie wymaga odpowiedniego paliwa, tak jak paliwa potrzebuje  samochód, by móc jeździć.  Tego paliwa dostarcza  sam Jezus. Karmiący nas Swoim  Słowem i Ciałem w Eucharystii, odpuszczający nam grzechy w sakramencie pokuty, umacniający nas i wskazujący nam drogę, gdy rozmawiamy z Nim,  czy to na osobności czy wspólnie, tak jak na rozmowie w gronie przyjaciół.

I jeszcze na koniec…  Czasem jest tak, że ci, którzy nie podzielają naszej wiary postępują lepiej od nas. To nas zawstydza. Czy to jednak  oznacza, że nasza wiara jest niepotrzebna? Nie, to oznacza  że musimy dobrze się przyjrzeć naszej własnej wierze, czy przypadkiem nie jest martwa. Bo jak napisał Św. Jakub w swym liście, wiara bez uczynków jest martwa. ( Jk 2, 17) To jak z kontrolką w samochodzie, gdy się zapali, to jest  oznaka braku paliwa. Braku wiary.  Wtedy trzeba zatankować.

Komentarze

Popularne posty