Hitchcock w winnicy
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu:
«Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna.
Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?»
Rzekli Mu: «Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze».
Jezus im rzekł: «Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce».
Mt 21, 33-43
Alfred Hitchcock, niedościgniony i pewnie już nie znany młodszemu pokoleniu mistrz suspensu, czyli stosowanego w filmach „chwytu” polegającego na wstrzymaniu biegu akcji, stosowanego w celu wzmożenia napięcia; mawiał, że film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.
Takim „trzęsieniem ziemi” była wygłoszona przez Jezusa, odczytywana dzisiaj przypowieść o przewrotnych rolnikach. Wprowadziła ona przywódców żydowskich w taką wściekłość, iż Ewangelista Mateusz po raz pierwszy odnotował w swoim tekście, że arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka. ( Mt 21, 45-46)
Odtąd już cała uwaga elity skoncentrowana była na wyeliminowaniu Jezusa, na doprowadzeniu do Jego śmierci. Jest oczywiste, że ciężko zapracowali na tak gorzkie słowa, jednak w pewnym sensie należy zrozumieć ich postępowanie, bo Jezus celnie i skutecznie zakwestionował ich przywództwo, pozbawiając ich autorytetu. A władza, która traci autorytet ze względu na prawdziwość stawianych jej zarzutów, ma tylko dwa wyjścia: albo ustąpić albo rozprawić się z przeciwnikami. Jaki przebieg miały dalsze wydarzenia, wiemy to doskonale.
Już tak to jest ze Słowem Bożym, że pozwala zrozumieć przeszłość, opisuje teraźniejszość i zapowiada przyszłość, jest zawsze aktualne. „Słowo Twe, Panie, trwa na wieki” pisze Psalmista, słowo Pana trwa na wieki; po upływie tychże licznych wieków wtóruje mu w swym liście Św. Piotr. ( Ps 119, 89; 1P 1,24)
Warto zadać więc sobie pytanie, czy każdy z nas patrząc dziś w lustro nie dostrzega w nim odbicia twarzy tamtych postaci? Czy możemy mówić, że to nie o nas, bo jesteśmy tylko szaraczkami? Cóż, nie każdy jest dziś odpowiednikiem arcykapłana, bo tych było niewielu, a tylko dwóch z nich imiona wymieniają Ewangelie. Lecz faryzeusze byli bardzo liczni, choć historycznie prawdopodobnie wywodzili się z biedniejszych warstw społecznych, byli obecni we wszystkich.
Warto zadać więc sobie kolejne pytanie, czy przynoszę oczekiwany przez Właściciela Winnicy plon? Czy jest to plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny czy stukrotny? Czy też jestem martwym nasieniem… Bóg dał nam wszystko, czego potrzebujemy, reszta zależy od nas, co z tym zrobimy.
Jezus nas zbawił, lecz czy to zbawienie przyjmiemy, to nasza decyzja.
Komentarze
Prześlij komentarz