Płaszcz Bartymeusza
Gdy Jezus
wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak,
Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. A słysząc, że to jest Jezus z
Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Wielu
nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida,
ulituj się nade mną!»
Jezus
przystanął i rzekł: «Zawołajcie go». I przywołali niewidomego, mówiąc mu: «Bądź
dobrej myśli, wstań, woła cię». On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi
i przyszedł do Jezusa.
A Jezus
przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?»
Powiedział
Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przejrzał».
Jezus mu
rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim
drogą.
Mk 10, 46b-52
«Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Te słowa wykrzyczane przez Bartymeusza pod
Jerychem dały początek tak zwanej Modlitwie Jezusowej, która we wschodnim
chrześcijaństwie jest równie powszechna jak w katolicyzmie Różaniec. Odmawia ją
się również jak w przypadku różańca przesuwając zawiązanie węzełki lub paciorki
nanizane na modlitewny sznur. Paciorków najczęściej
jest 100, 33 lub 30. Setka symbolizuje
10 Bożych Przykazań ( 10 x 10), trzydziestka szczeble wiodącej do Nieba drabiny patriarchy Jakuba, trzydzieści trzy to
nawiązanie do ziemskich lat Jezusa.
Modlitwa Jezusowa, nazywana też Modlitwą Serca to modlitwa
pierwszych wieków chrześcijaństwa powstała wśród mnichów zamieszkujących
pustynię egipską.
Wróćmy jednak do Bartymeusza, niewidomego żebraka,
siedzącego przy bramach miasta. To co zwraca naszą uwagę, to jego niesamowita
determinacja. Słysząc o tym, że Jezus przechodzi w pobliżu, zaczął do Niego
głośno wołać, a gdy próbowano Go uciszyć, jak odnotował Ewangelista, krzyczał
jeszcze głośniej.
I tu zaczyna się zaczyna się unikalna scena,
odmienna od wielu innych podobnych w Ewangelii – do chorych, kalekich Jezus zazwyczaj podchodził, lub byli oni
do niego przyprowadzani czy tez przynoszeni, czy nawet spuszczani na linach
przez rozebrany w tym celu dach, jak paralityk w scenie opisanej w Ewangelii
spisanej przez Św. Łukasza ( Łk 5, 17-26). W dzisiaj odczytanej Ewangelii Jezus
zachowuje się inaczej – do gromadzonych się w związku z tym całym zamieszaniem
ludzi Jezus mówi: «Zawołajcie go». Nie przyprowadźcie go, bo przecież jest
niewidomy, lecz zawołajcie…I dalej Święty
Łukasz relacjonuje: „I
przywołali niewidomego”. Przywołali, nie przyprowadzili. A Bartymeusz? Zrzucił
płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa.
Opis jak opis, niby nic szczególnego, zrzucił
płaszcz, zerwał się, przyszedł. Czy aby na pewno? Niewidomy w tłumie ludzi, w
rozgardiaszu, zrzuca z siebie płaszcz i
na oślep idzie do Jezusa. Szanse na to, że porzucony płaszcz znajdzie, są co
najmniej znikome. Można by powiedzieć, no i cóż z tego, czym jest w końcu
wytarty, złachmaniony płaszcz niewidomego?
Żeby to zrozumieć, warto sięgnąć głęboko wstecz, aż
do Pięcioksięgu Mojżesza, do 24 rozdziału Księgi Powtórzonego Prawa:
„Jeśli bliźniemu swemu udzielisz pożyczki z
zabezpieczeniem… jeśli to jest człowiek
ubogi, nie położysz się spać nakryty tym zastawem ( płaszczem wziętym w zastaw) lecz zwrócisz mu zastaw przed zachodem słońca, aby
mógł spać pod swym płaszczem, błogosławiąc tobie, a Pan, Bóg twój, policzy ci
to za dobry czyn.” ( Pwt 24 10-13).
Płaszcz w surowych klimatycznych warunkach Ziemi Świętej,
pełnił również rolę kołdry, dla biednego
człowieka jedynego okrycia przed nocnym chłodem. Brak takiego okrycia w
skrajnym przypadku mógł podczas zimnej nocy doprowadzić do ciężkiej choroby, a w konsekwencji do
śmierci.
Bartymeusz porzucając płaszcz postawił wszystko na jedną
kartę. Akt desperacji? Przypatrzmy się jego
dialogowi z Jezusem: «Co chcesz, abym ci uczynił?» «Rabbuni, żebym przejrzał». «Idź, twoja wiara
cię uzdrowiła» Niewidomy natychmiast przejrzał … Akt wiary. Wielkiej wiary. A z wiarą tak jest, że im jest
większa, tym Bóg mocniej działa.
Czasem nasze życie może przypominać siedzenie pod brama
Jerycha, taką wegetację w oczekiwaniu
na jałmużnę… Ale na szczęście można w pewnym momencie zawołać do Jezusa, zrzucić
ciepły płaszcz marazmu i beznadziei. I pójść śladami Bartymeusza za Jezusem.
Komentarze
Prześlij komentarz