Oczy dziecka
Faryzeusze
przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno
mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając,
zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać
list rozwodowy i oddalić».
Wówczas
Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam
to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i
kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną,
i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co
więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».
W domu
uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a
bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego
męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Przynosili Mu również dzieci,
żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc
to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie
przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam
wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».
I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Mk 10, 2-16
Dzieci w kościele,
dzieci podczas Mszy Świętej – na ten temat powiedziano już chyba wszystko, w dyskusjach wśród znajomych, w prasie katolickiej, w internecie,
na portalach społecznościowych … O tym,
czy raczej przeszkadzają w modlitewnym skupieniu czy też wnoszą radość i są
nadzieją …
I troszeczkę o tym jest dzisiejsza
Ewangelia, ale nie tylko… Dziś Jezus zachęca nas nie tylko do tego, by
przyprowadzać do niego dzieci, lecz byśmy sami byli jak dzieci.
Im starszy jest czytelnik tych słów,
tym większa jest szansa na to, że ma podobne przemyślenia, dotyczące upływu
czasu i przemijania. Jakie są to przemyślenia i refleksje?
A takie, że
każdy z nas codziennie staje przed lustrem w łazience, najczęściej rano,
zmywając z twarzy resztki snu, panie robiąc makijaż, panowie goląc się …
Wszystkiemu temu towarzyszy spojrzenie w lustro… Lata mijają, zmieniają się wciąż
na nowe daty w kalendarzu, a wraz z nimi zmieniają się nasze lustrzane odbicia.
Lecz przecież
często mamy to odczucie, że tak naprawdę
to nic się nie zmienia, że
z lustrzanego odbicia patrzą na nas wciąż te same oczy, oczy dziecka, tylko zmienia
się ich oprawa, lecz nie my sami.
Rzeczywiście,
jesteśmy dziećmi, bez względu na nasz wiek, naszą życiową drogę i doświadczenia. Jesteśmy dziećmi,
bo mamy Ojca. Ten, kto ma Ojca, jest dzieckiem.
I to nie byle jakim, skoro naszym Ojcem jest sam Bóg. Jesteśmy więc dziećmi
Bożymi. Córkami i synami
Boga. Dziećmi, które Bóg bierze w objęcia i błogosławi im, kładąc na nie ręce.
Więc nie to
jest najważniejsze, czy nam coś nam wyszło czy też nie, czy odnieśliśmy wielki życiowy sukces czy
ponieśliśmy porażkę, bo dzieciom przydarza się jedno i drugie. Ważne jest to,
że mamy do kogo z tym przyjść, do Ojca który będzie cieszył się wraz z nami, lub
też pomoże przekuć klęskę w sukces.
Dzieci mają inną perspektywę, a Ojciec inną, z każdego niepowodzenia swego
dziecka może pomóc wyprowadzić dobro. Zwłaszcza, że naszym Ojcem jest Bóg.
I do tego
właśnie zachęca nas Jezus w dzisiejszej Ewangelii. I wie, co mówi, skoro jest,
jak pisze w dzisiejszym drugim czytaniu autor Listu do Hebrajczyków, naszym Bratem.
Bóg Ojciec
naszym Ojcem, Syn Boży naszym Bratem, a my sami świątynią, w której mieszka
Duch Święty. Skoro Bóg z nami, któż przeciwko nam?
By tego doświadczyć,
wystarczy to przyjąć, prosto jak dziecko. Trzeba tylko je w sobie obudzić. Każdego
dnia mamy na szansę, gdy z lustra patrzą na nas oczy dziecka. Nasze własne
oczy.
Fantastyczny komentarz. Niech Pan blogoslawi
OdpowiedzUsuńDla większej chwały Bożej 😌
Usuń