Przypowieść o Siewcy
Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł
nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi
i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi
słowami:
«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał,
jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na
grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie
była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały
korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je.
Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie
sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. …
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o
siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi
Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno
posiane na drodze.
Posiane na grunt skalisty oznacza tego,
kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie
korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu
słowa, zaraz się załamuje.
Posiane między ciernie oznacza tego, kto
słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że
zostaje bezowocne.
Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza
tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi
sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny».
Mt
13, 1-8; 18-23
Przypowieść
o siewcy… Jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych ewangelicznych przypowieści.
Wydaje się, że skoro jej znaczenie wyjaśnił sam Jezus, wszystko jest jasne i
oczywiste i nie ma nad czym dłużej się zastanawiać. Nic bardziej mylącego …
Bo
co dzisiaj oznaczają słowa o królestwie? Żyjemy przecież w ustroju demokracji
parlamentarnej, a najbliższym nam królestwem jest położona za Bałtykiem
Szwecja. Czym jest więc owo królestwo? I jaki to ma związek z naszym życiem?
Jeśli jednak
przyjmiemy w ślad za Ewangelią, iż królestwo to obraz innej, lepszej rzeczywistości, propozycji danej nam przez
Boga, jego planu, który ma wobec każdego z nas, byśmy żyli z Nim w przyjaźni, by
nasze życie było lepsze pełniejsze, ciekawsze, po prostu szczęśliwe, to miejsce
historycznej abstrakcji zajmuje zrozumiały dla nas konkret, bo kto nie pragnie
być szczęśliwym? Tej propozycji Boga
oczywiście możemy nie przyjąć, nie zrozumieć jej, odrzucić. Pozwolić by Bóg nie
mógł w nas działać swym słowem. Jest ktoś, komu bardzo na tym zależy. Zły, nasz
odwieczny przeciwnik i oskarżyciel.
Czasem jest tak,
że mówimy Bogu „tak”, lecz potem nic z tego nie wychodzi. Mówimy „tak” w
chwilach życiowych zakrętów, po spowiedzi, która dotknęła naszych serc, po przejmującym
kazaniu, rekolekcjach. Brakuje gleby, w której moglibyśmy nasze pragnienie
zakorzenić, by odpowiedzią na Słowo Boże był wzrost wiary. Co kryje się pod
obrazem gleby? Jest to obraz naszej woli. Nie chciejstwa, chwilowego kaprysu,
lecz zdecydowania i determinacji.
Gotowości na przezwyciężanie trudności. Bez naszej współpracy nie będzie wzrostu.
Obraz cierni wydaje się niezrozumiały, bo co mają do siebie
troska i bogactwo, które zazwyczaj sobie przeciwstawiamy? Troski kłopoty
uważamy za zło, a bogactwo jest dla nas synonimem szczęścia? Otóż i jedno i
drugie może mieć identyczny skutek, w postaci odrzucenia Boga i jego planu
wobec nas. Bo nasze kłopoty, nasze
troski mogą spowodować zbytnią koncentracje na sobie samych, a ze spuszczoną głową nie dostrzegamy Boga. Z kolei bogactwo i powodzenie niesie ze sobą ryzyko
stwierdzenia, że skoro jest nam tak dobrze, to do czego jest nam potrzebny Bóg?
Co
zrobić, by w nas i w naszym życiu zwyciężył obraz „żyznej gleby”, czyli przyjęcia Boga, pełnego, obfitego i owocnego życia? Czy
wystarczy podjąć taka decyzję, być konsekwentnym i trzeźwo analizować
rzeczywistość wokół nas?
Odpowiedź
jest zawarta w dzisiejszym I czytaniu z Księgi proroka Izajasza:
«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z
nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie
zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak
słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw
nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».
To sam Bóg i Jego
Słowo ma moc uczynić z nas żyzną glebę, w której z ziarna Słowa Bożego wzrośnie
nasza wiara. Trzeba się o to po prostu modlić. Bo jak pisze Św. Paweł w Liście do Filipian ( Flp 2, 13)
to Bóg jest w nas sprawcą i chcenia i działania, przyjęcia Jego Słowa, owego ziarna Bożego Siewcy,
które przyniesie w naszym życiu plon. Taki na naszą miarę, według zamysłu Boga.
Komentarze
Prześlij komentarz