Oko za oko

 


Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.

A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski».

Mt 5, 38-48

 

Czytając dzisiejszą Ewangelię, kontynuację Kazania na Górze, nasuwa się refleksja jak bardzo okoliczności jego głoszenia przypominają nadanie Izraelowi Dekalogu. Zarówno Mojżesz, jak i Jezus, Nowy Mojżesz, zapowiedziany przez swojego poprzednika słowami: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał”      (Pwt 18,15) głoszą Boże posłanie  na górze. Przemawianie takie ma swoje naturalne uzasadnienie, bo mówcę stojącego wyżej niż słuchacze lepiej widać i słychać. Lecz równocześnie ma to znaczenie symboliczne – góra jest bliżej nieba, czyli symbolu rzeczywistości , w której przebywa sam Bóg. I druga kwestia w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Kapłańskiej ogłaszaniu Dekalogu towarzyszy wezwanie przekazane Izraelowi przez Mojżesza: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!” ( Kpł 19,2) Jezus ogłaszając Dobra Nowinę, wypełniającą  nową treścią Prawo  Mojżeszowe, zgodnie   ze swymi słowami, że przyszedł nie by je znieść, lecz wypełnić (Mt 5, 17b) wzywa w dzisiejszej Ewangelii: «Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski» ( Mt 5,48)

            Wracając do owego prawa talionu, tym mianem historycy prawa określają świetnie nam wszystkim znane słowa, a właściwie przepis:  „Oko za oko i ząb za ząb”. W tej części starożytnego świata był on częścią ówczesnego systemu prawnego. W formie utrwalonej w kamieniu możemy go oglądać w  paryskim Luwrze – na monolicie tzw. Kodeksu Hammurabiego. Pomimo pozornie okrutnego brzemienia, był to bardzo mądry przepis. Nie pozwalał w odwecie za wyrządzoną krzywdę odpłacać się okrutniej niż w sposób, w którym zostało się samemu pokrzywdzonym, na przykład odcięciem ręki czy śmiercią za owe wybite oko czy ząb.  Jezus wychodząc z tego przepisu, przyjętego przez Prawo Mojżeszowe, w sposób obrazowy, poprzez będące zazwyczaj źle rozumiane „nadstawianie drugiego policzka”  zaleca całkowitą rezygnację z zemsty, jako drogi do nikąd.

            Można odnieść wrażenie, że nowa interpretacja prawa talionu była tylko wstępem do zajęcia się na nowo przykazaniem miłości bliźniego. Przykazanie to w wersji przytoczonej przez Jezusa dotyczyło wyłącznie bliźnich, czyli w dużym uproszczeniu samych Izraelitów. Nie oznaczało to, że kto nim nie był, był automatycznie nieprzyjacielem, lecz to, że wobec  niego Izraelita nie był zobowiązany do pomocy, troski i lojalności. Oczywiście nieprzyjacielem mógł być też wyrządzający krzywdę Izraelita. Jezus przekracza te granice, zrównując wszystkich, nakazując nawet miłość nieprzyjaciół. Wokół tej miłości narosło zresztą mnóstwo nieporozumień.

Nie chodzi to oczywiście o to, by do tych, którzy nas krzywdzą, pałać jakimś gorącym uczuciem, nie chodzi o jakiś psychiczny masochizm, o wypieranie swych emocji. Chodzi o to, by zrezygnować z nienawiści, bo ona zatruwa serce i niszczy psychikę. By wzbudzić w sobie refleksję , czy i ja jestem w porządku, że i ja sam popełniam błędy, bywam grzeszny. Po to, by być gotowym na pojednanie. Każdy, kto przeżył takie pojednanie, wzajemne wybaczenie, wie, co się wtedy czuje, jak zabliźniają się rany. Oczywiście, nie zawsze to wychodzi – wtedy jednak rezygnując z nienawiści wydala się z psychiki truciznę – gorzej już nie będzie, a z czasem rany się wygoją. Czy jest to proste? Jeśli mielibyśmy sobie z tym poradzić sami to nie. Ale może nam    w tym pomóc posłany nam Pocieszyciel, Duch Święty, który,  jak pisze Św. Paweł  w drugim czytaniu,  mieszka w naszych sercach. (1 Kor 3, 16) Trzeba więc Go o to poprosić. Wtedy pomoże.

Komentarze

Popularne posty