Dwie wdowy i ja
Jezus, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».
Mk 12, 41-44
Cichymi bohaterkami czytań mszalnych wyznaczonych na XXXII Niedzielę Zwykłą są dwie wdowy. Ich historię dzieli dziewięć wieków pomiędzy czasami proroka Eliasza i Jezusa, lecz to w zasadzie tak naprawdę jedyna istotna różnica.
Dlaczego? Dlatego, że choć z biblijnych tekstów więcej możemy się dowiedzieć o Wdowie z Sarepty Sydońskiej, to trudno sobie wyobrazić, by w duchowej sferze i w motywacji swych opisanych na kartach Pisma Świętego czynów, „Wdowa z groszem”, tak ją nazwijmy, różniła się od swej starotestamentowej poprzedniczki.
Przyjrzyjmy się uważnie obydwu kobietom. Łączy je wdowieństwo. W starożytnym Izraelu to mąż był tym, który zapewniał byt rodzinie. Dziedziczenie majątku, o ile taki był, było zarezerwowane głównie dla męskich potomków. Jeśli mężczyzna zmarł, nie pozostawiając ich po sobie, jego majątek przechodził na najbliższych męskich krewnych, takich jak bracia lub ojcowie. By zapewnić wdowom utrzymanie ze strony rodziny zmarłego męża, prawo mojżeszowe zawierało przepisy mające na celu ochronę wdów, takie jak prawo lewiratu, zgodnie z którym brat zmarłego męża miał obowiązek poślubić wdowę, aby zapewnić jej potomstwo i wsparcie. Dzieci pochodzącego z takiego związku były uważane za potomstwo zmarłego męża, co pozwalało wdowie na zachowanie majątku w rodzinie (Pwt 25:5-10).
W niektórych przypadkach, jeśli nie było męskich potomków, kobiety mogły dziedziczyć. Przykładem są córki Selofchada, które otrzymały prawo do dziedziczenia po swoim ojcu, ponieważ nie miał on synów (Lb 27, 1-11). W przypadku naszych bohaterek, łączy je jednak również ubóstwo, w przypadku Wdowy z Sarepty wynikające też zapewne z występującej w czasach Eliasza suszy.
I tyle może co do ich sytuacji materialnej, pora przyjrzeć się temu, co zrobiły pomimo swej trudniej sytuacji. I może w inny sposób, niż zazwyczaj bywa, gdy są stawiane jako wzór ofiarności. Przypatrzmy się nie temu co, lecz dlaczego.
I tak przechodzimy do kwestii ich wiary. Jakże musiała być silna, by wszystko postawić na jednej szali, podzielić się z Eliaszem resztką jedzenia, złożyć w jerozolimskiej świątyni w ofierze ostatnie posiadane pieniądze, w zaufaniu do Bożej obietnicy. Wiara w obietnicę, że Bóg zatroszczy się o nią, jak zatroszczył się o jej poprzedniczkę z Sarepty, musiała mieć przecież w sercu Wdowa z groszem. Jakże ich postawa, której wyrazem było to, co zrobiły, ilustruje nam słowa Jezusa zapisane przez Ewangelistę Mateusza: „Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? Co będziemy pić? Czym będziemy się przyodziewać? … Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”. (Mt 6, 31-33) I tu pojawia się kolejny aspekt postawy naszych wdów. Posłuszeństwo płynące z wiary, ten ich sposób starania się o królestwo. Posłuszeństwo Bożemu Słowu.
Co jest konsekwencją tego posłuszeństwa? Jezus ujmuje to dalej w ten sposób: „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie”. (Mt 6,34) W jaki sposób? W pierwszym czytaniu natchniony autor relacjonuje: „Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie z obietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza’ (1 Krl 17,16)
Ewangelista nie opisał dalszych losów Wdowy z groszem. Pozostawił je naszej wierze. Po to byśmy dopisali własny rozdział tej historii. Byśmy przyszli do Boga z własną resztką mąki i oliwy, naszym ostatnim groszem. Czymkolwiek one są.
Komentarze
Prześlij komentarz