Myśli na Nowy Rok

 


Jan Chrzciciel tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym». W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

Mk 1, 7-11

«Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów.» Mocno brzmiała ta zapowiedź Jana Chrzciciela, jak zapowiedzieć tryumfu, zwycięstwa. Zresztą chwilę później padają słowa: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

I chciało by się, żeby tak zostało: późniejsze liczne cuda, tłumy dookoła, zapędzanie faryzeuszy w kozi róg, przemienienie na Górze Tabor, wjazd do Jerozolimy, hosanna Synowi Dawidowemu… A tu nagle zamiast tronu krzyż… Zamiast zasiadania po lewicy i prawicy Króla, ucieczka z Gethsemani, ukrywanie się w Wieczerniku. I słowa rozczarowania i żalu wypowiedziane podczas drogi do Emaus; „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. (Łk 24,21) Rzeczywistość uczniów Jezusa. Tych, którzy Mu towarzyszyli na drogach i bezdrożach Galilei i Judei.

Potem miejsce ucieczki i schronienia którym był Wieczernik staje się miejscem radosnego spotkania ze Zmartwychwstałym, miejsce zesłania Ducha Świętego, znów na ulicach Jerozolimy dzieją  się cuda, Bóg działa rękami Apostołów, do zastraszonej wcześniej gromadki uczniów dołączają tłumy.

A potem znów rozpoczyna się prześladowanie, ginie diakon Szczepan, ginie Apostoł Jakub, uczniowie opuszczają Jerozolimę. Jeden z ich prześladowców, Szaweł,  spada z konia, staje się Pawłem i Ewangelia jest głoszona w całym ówczesnym świecie, mapa antycznego świata zapełnia się gminami chrześcijańskimi…  I do tych samych gmin Paweł śle swoje listy, pocieszając, wyjaśniając, przypominając ale też i ganiąc. Ostatnie listy śle już z więzienia, w oczekiwaniu na śmierć.

Przeskakując o dwadzieścia wieków i kilka tysięcy kilometrów na północ, widząc pustoszejące nie tylko w związku z epidemią Covid -19 kościoły, ze zdumieniem przecieramy  oczy i nie wierzymy  własnym uszom, w to co widzimy i słyszymy w mediach i internecie. Wspominając, ci starsi, pełne kościoły, Śluby Jasnogórskie. Kościół prymasa Stefana Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II. Kościół, który rzucił na kolana  komunistyczne władze, jak kiedyś papież Grzegorz VII cesarza Henryka IV pod zamkiem w Canossie. Choć za ten chwilowy tryumf zapłacił niewiele później śmiercią na wygnaniu.

            Czemu służyć mają te skoki po historii od czasów Jezusa po współczesność,  z zahaczeniem o Średniowiecze, gdzieś w połowie pomiędzy Antykiem a dniem dzisiejszym? Dla pokazania pewnej prawidłowości, o której w dzisiejszym pierwszym czytaniu pisze Prorok Izajasz:  «Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami – mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi».

            Bóg sobie poradzi: «Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju… tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».

            Podsumowuje to Św. Jan słowami dzisiejszego drugiego czytania: „Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?”

 

 

Komentarze

Popularne posty